Aktualności
Spór o programy
Ekspertyzy i opinie
Kasy mieszkaniowe
Archiwum
Konferencje i szkolenia
Dokumenty Kongresu
Różne
Kontakt


Spór o programy nagłówek


Logo Kongresu BudownictwaWarszawa, 5 października 2005 roku


OŚWIADCZENIE

w sprawie programu mieszkaniowego PiS




Organizatorzy Kongresu Budownictwa    Wobec wielu pytań Stałe Przedstawicielstwo Kongresu Budownictwa oświadcza, że popiera program mieszkaniowy PiS. Nie do Kongresu należy ocena jego realności. Wszystko będzie zależało od determinacji partii tworzących nowy rząd.
    Polska z winy ostatnich rządów znalazła się na ostatnim miejscu w Europie we wszystkich wskaźnikach dotyczących budownictwa mieszkaniowego. Co roku przybywa ilość rodzin bez szans na własne mieszkanie. Wbrew doświadczeniom europejskim nie przyjęto dotychczas żadnego programu, który zapobiegłby narastającej katastrofie mieszkaniowej. Według GUS 1,5 mln gospodarstw domowych nie posiada odrębnych mieszkań. W okresie dzielącym spisy powszechne przybyło 400 tys. głównie młodych rodzin bez własnego dachu nad głową i bez perspektyw na rozwiązanie tego problemu. Prawie 3 miliony istniejących mieszkań wymaga gruntownego remontu.
    Szczególnie negatywne zasługi dla polskiego budownictwa ma paradoksalnie ostatni rząd lewicowy, który przyjął najniższy budżet od sześćdziesięciu lat dla sfery mieszkaniowej, odebrał ulgi budowlane i remontowe (7 mld zł) nie zastępując ich żadnym innym skutecznym instrumentem finansowego wspierania popytu mieszkaniowego. Większość krajów europejskich przeznacza na budowę mieszkań po 1 – 2% PKB, Polska – 0,1% PKB. Kraje te prowadzą niezwykle sprzyjającą politykę podatkową dla tego obszaru działalności, a Polska ciągle jest na etapie żenujących kłótni. Ostatni rząd zlikwidował również wszystkie instytucje centralne, które w sposób specjalistyczny mogły wpływać na rozwój budownictwa, w tym budownictwa mieszkaniowego i przyczynił się do rozproszenia kadry fachowej, która zajmowała się tymi problemami. W tych warunkach każda próba wyrwania Polski z zapaści mieszkaniowej będzie przyjmowana przez Kongres pozytywnie.

    Miarą wiarygodności programu PiS będzie rozstrzygnięcie w najbliższych tygodniach kilku węzłowych spraw, m.in.:
  1. Korekta budżetu, celem przywrócenia dla budownictwa mieszkaniowego przynajmniej części z zabranych w ostatnich latach nakładów budżetowych (termorenowacja, budownictwo socjalne, towarzystwa budownictwa społecznego, itp.),
  2. Powołanie zespołu specjalistów do pilnej i jednoczesnej korekty ustaw decydujących o sprawności przebiegu procesów inwestycyjnych (prawo budowlane, planowanie przestrzenne, ochrona środowiska, zamówienia publiczne),
  3. Przywrócenie do życia Ministerstwa Budownictwa i wyspecjalizowanej komisji budownictwa w Sejmie (utworzenie Ministerstwa nie wymaga żadnych dodatkowych nakładów bowiem będzie polegało na wyodrębnieniu z molocha, jakim jest Ministerstwo Infrastruktury, odpowiednich jednostek organizacyjnych i osób),
  4. Przygotowanie na wzór większości krajów europejskich Narodowego Programu Rozwoju Budownictwa Mieszkaniowego w najbliższych dziesięciu latach.
    Podjęcie wymienionych działań uwiarygodni intencje PiS i PO powstrzymania narastającej klęski mieszkaniowej. Dzisiaj nie jest istotne, jak szybko zostanie osiągnięty cel budowy po ok. 300 tys. mieszkań rocznie, a istotne jest, żeby przerwać kompromitującą niemoc kolejnych polskich rządów w rozwiązywaniu problemów bezdomności.Chcemy wierzyć, że program mieszkaniowy PiS nie był chwytem wyborczym i że zwycięska partia potrafi utrzymać te obietnice w programie nowego rządu.
    Z powyższych powodów Kongres Budownictwa popiera inicjatywę PiS i będzie ją popierał do czasu kiedy działania nowo powołanego rządu będą potwierdzały prawdziwość intencji partii stworzenia warunków dla zapewnienia własnego dachu nad głową mało i średnio zarabiającym rodzinom.

Z poważaniem

Roman Nowicki
Przewodniczący
Kongresu Budownictwa

STAŁE PRZEDSTAWICIELSTWO KONGRESU BUDOWNICTWA POLSKIEGO
01-793 WARSZAWA, ul. Rydygiera 7, tel. (22) 839 44 18, tel./fax. (22) 839 30 62,
kom. 0 502 279 754
www.kongresbudownictwa.pl, e-mail: kongresbudownictwa@kongresbudownictwa.pl



ZATRUDNIENIE W BUDOWNICTWIE

1999r. 710 tys.
2000r. 662 tys.
marzec 2005r. 337 tys.


PODMIOTY W BUDOWNICTWIE

1999r. 515 tys.
2000r. 411 tys.
2003r. 307 tys.
2004r.
219 tys.
marzec 2005r. 205 tys.



WYDATKI BUDŻETU NA SFERĘ MIESZKANIOWĄ WYNOSIŁY

1991r.
1 226,7
mln zł – 1,5% PKB
1992r.
2 349,9
mln zł – 2,0% PKB
1993r.
1 923,6
mln zł – 1,2% PKB
1994r.
2 760,3
mln zł – 1,3% PKB
1995r.
2 815,2
mln zł – 1,0% PKB
1996r.
3 397,6
mln zł – 0,9% PKB
1997r.
3 392,2
mln zł – 0,8% PKB
1998r.
3 297,0
mln zł – 0,6% PKB
1999r.
2 103,0
mln zł – 0,3% PKB
2000r.
2 587,8
mln zł – 0,4% PKB
2001r.
3 958,8
mln zł – 0,5% PKB
2002r.
2 200,9
mln zł – 0,3% PKB
2003r.
1 901,7
mln zł – 0,2% PKB
2004r.
1 216,0
mln zł – 0,1% PKB
2005r.
1 089,2
mln zł – 0,09% PKB
projekt 2006r. ok. 1 000,0 mln zł

    Większość krajów europejskich przeznacza na sferę mieszkaniową nakłady budżetowe w wysokości kilku procent w stosunku do PKB. Wpływy podatkowe zawsze przewyższają wydatki na ożywienie popytu. Nakłady na sferę mieszkaniową w latach 2004 i 2005 są najniższe po wojnie i najniższe relatywnie w Europie.



BUDOWNICTWO MIESZKANIOWE
W LATACH 1950-2004 (w tys.)
ORAZ ILOŚĆ ODDANYCH MIESZKAŃ
NA 1000 MIESZKAŃCÓW


Rok
Ogółem Na 1000 mieszkańców
1950
59,5
2,4
1951
58,5
2,3
1952
54,5
2,1
1953
69,0
2,6
1954
71,0
2,6
1955
89,0
3,3
1956
90,8
3,3
1957
122,4
4,3
1958
129,0
4,5
1959
137,6
4,7
1960
142,1
4,8
1961
144,2
4,8
1962
138,7
4,6
1963
142,4
4,1
1964
158,6
5,1
1965
170,5
5,4
1966
176,0
5,5
1967
185,7
5,9
1968
189,3
6,0
1969
197,0
6,0
1970
194,2
5,9
1971
190,6
5,8
1972
205,5
6,2
1973
227,1
6,8
1974
249,8
7,4
1975
248,1
7,3
1976
263,5
7,7
1977
266,1
7,7
1978
283,6
8,1
1979
278,0
7,9
1980
217,1
6,1
1981 187,0 5,2
1982 186,1
5,1
1983 195,8
5,4
1984 195,9
5,3
1985 189,6
5,1
1986 185,0
4,9
1987 191,4
5,1
1988 189,6
5,0
1989 150,2
4,0
1990 134,2
3,5
1991 136,8
3,6
1992 133,0
3,5
1993 94,4
2,5
1994 76,1
2,0
1995 67,7
1,7
1996 62,1
1,6
1997
73,7
1,9
1998 80,6
2,1
1999 82,0
2,1
2000
87,8
2,3
2001 105,9
2,7
2002 97,6
2,6
2003 162,7x 4,3
2004
108,1
2,8
x efekt legalizowania mieszkań dawno zamieszkałych



OPINIA
POLSKIEJ KONFEDERACJI
PRACODAWCÓW PRYWATNYCH
„LEWIATAN”


Stwierdzenie, że Kongres Budownictwa będzie popierał program mieszkaniowy PiS nie oceniając jego realności dyskredytuje go.
Unia Pracy mówiła: po pierwsze - człowiek, Kongres mówi: po pierwsze - budownictwo, a ja powtarzam: po pierwsze - zdrowy rozsądek (mimo, że sam jestem budowlańcem). Uproszczenie procedur procesu budowlanego - oczywiście, ale nie dodatkowe obciążenie finansów publicznych. Chyba, że PiS wskaże wydatki społeczne, które gotów jest obniżyć dla zrównoważenia zwiększonych wydatków na budownictwo. Chce zwiększyć transfery do osób budujących mieszkanie, niech wskaże transfery, które jego zdaniem należy obniżyć. Nie należy podpisywać czeków bez pokrycia.
Pozdrawiam, Jeremi Mordasewicz.



Logo Kongresu BudownictwaWarszawa, 6 października 2005 roku

Pan Jeremi Mordasewicz
Polska Konfederacja
Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”

    Opinia Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” w sprawie Oświadczenia Stałego Przedstawicielstwa Kongresu Budownictwa jest bardziej emocjonalna niż merytoryczna. Skrajnie liberalne doktryny, które zdominowały ostatnie rządy przynajmniej w obszarze budownictwa mieszkaniowego doprowadziły doOrganizatorzy Kongresu Budownictwa największego po wojnie kryzysu mieszkaniowego. Jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie we wszystkich wskaźnikach dotyczących mieszkalnictwa. O przyczynach tej sytuacji piszemy obszerniej w Oświadczeniu Kongresu. W każdym bądź razie żaden kraj europejski nie prowadzi liberalnej polityki mieszkaniowej, a przeciwnie – powszechnie są wdrażane od lat społeczno – rynkowe polityki w tym obszarze. Na tle tych przykładów stanowisko Polskiej Konfederacji musi budzić zdziwienie. Nawiasem mówiąc, podobnie nieprzejednane i bezkompromisowe stanowisko prezentowaliście Państwo w sprawie podatku VAT. Myślę, że wynika to w części z tego, że w bardzo uproszczony sposób liczy się skutki wprowadzenia np. obniżonego podatku dla budżetu. Obniżony podatek to obniżone wpływy i koniec. Tymczasem z rachunku ciągnionego może wynikać coś zupełnie innego. Posłużę się przekładem francuskim.
Kongres Budownictwa od dawna zbiera na ten temat informacje i materiały z całej Europy. Ambasada w Paryżu przysłała nam obszerne fragmenty budżetu Francji na 2004 rok, z którego wynika, że podobnie jak w innych krajach uruchomiono tam kilkanaście różnych instrumentów wspierania popytu mieszkaniowego z dopłatami z budżetu państwa (w Polsce nie ma już prawie żadnego skutecznego podobnego instrumentu). Oczywiście nie wynika to z faktu, że Francja jest bogatsza niż Polska. Równie dobrze bowiem w takim przypadku, myśląc na sposób premiera Belki można by przyjąć, że przy znacznie większej zamożności rodzin problem ten mógł być rzeczywiście pozostawiony „niewidzialnej ręce rynku” bez angażowania się państwa w te sprawy. Nic podobnego się nie stało. Francuzi i inne państwa po prostu świetnie rozumieją, że instrumenty finansowego wspierania popytu mieszkaniowego z budżetów w rozsądnych i celowych granicach są dobrym interesem (!) oraz źródłem tanich miejsc pracy i sposobem na ograniczenie patologii społecznych. Ale w tym liście z Paryża jest jeszcze jedna rewelacyjna informacja. W pewnym momencie we Francji, przy stawce podstawowej VAT 19,6% wprowadzono stawkę w wysokości 5,5% na remonty mieszkań (też od razu wyjaśniam, że pomimo braku w Dyrektywie VI UE zapisu o możliwości stosowania ulgowego VAT-u na materiały budowlane, to te ulgi są jednak stosowane również na materiały używane do remontów lub do realizacji „społecznego budownictwa mieszkaniowego”). Przez 2 lata prowadzono profesjonalne badania, jakie skutki wywrze taka radykalna obniżka. Nasz prymus – Minister Finansów – od razu by ogłosił, że budżet na tym straci różnicę pomiędzy 19,6% a 5,5%, a prasa w większości bezkrytycznie by pisała, że biednego budżetu na to nie stać. Profesor, doradca Pana Prezydenta stwierdziłby w uniesieniu, że to jest „awantura ekonomiczna”. A co się okazało w wyniku badań francuskich? Budżet znacząco zyskał, a nie stracił na tej uldze, nie mówiąc już o tym, że osiągnięto przy tej okazji cel główny w postaci znaczącego zwiększenia skali remontów mieszkań. Cytuję fragment listu Ambasady Francuskiej: „W opracowanym przez Francję dla Komisji UE Raporcie z października 2002r., podsumowującym wyniki ponad dwuletniego funkcjonowania eksperymentu ze stosowaniem zredukowanej stawki VAT do prac remontowych w budownictwie prywatnym, stwierdza się między innymi co następuje:
  • dzięki temu rozwiązaniu sprzedaże w budownictwie mieszkaniowym w tym okresie wzrosły o 14%, a zatrudnienie – o 7%;
  • w badanym okresie spadły ceny finalne usług w budownictwie, co w 75% stało się za przyczyną wprowadzenia zredukowanej stawki VAT;
  • badania ekonometryczne wykazały, że zredukowana stawka VAT spowodowała wzrost sprzedaży objętych nią usług budowlanych o 1,3 mld euro, natomiast analiza deklaracji VAT przedsiębiorców wykazała wzrost tej sprzedaży o 1,5 mld euro;
  • według badań ekonometrycznych dzięki przyjętej 5,5% stawce VAT zatrudnienie w budownictwie mieszkaniowym wzrosło o 40.000, a wg analizy deklaracji podatkowych – o 46.000.”
    Wracając do budownictwa mieszkaniowego, chcę jeszcze raz podkreślić, że Kongres poprze stanowisko każdej partii w sprawie zahamowania kryzysu mieszkaniowego. Ostateczny kształt programu dotrze się i tak i tak w wyniku sporów pomiędzy PiS i PO. Ale żeby w ogóle ten problem zaistniał w świadomości polityków potrzeba było programu niezależnie od tego, jakie spory on wywoła. I taki program spośród zwycięskich partii przedłożyło tylko PiS.
    W każdym razie jedno jest pewne – niereformowalna doktryna liberalna, którą Państwo reprezentujecie przyniosła widoczne skutki – głęboki, największy w Europie kryzys mieszkaniowy i brak perspektyw młodego pokolenia na własny dach nad głową.

Z poważaniem

Roman Nowicki
Przewodniczący
Kongresu Budownictwa

STAŁE PRZEDSTAWICIELSTWO KONGRESU BUDOWNICTWA POLSKIEGO
01-793 WARSZAWA, ul. Rydygiera 7, tel. (22) 839 44 18, tel./fax. (22) 839 30 62,
kom. 0 502 279 754
www.kongresbudownictwa.pl, e-mail: kongresbudownictwa@kongresbudownictwa.pl



Logo Kongresu Budownictwa



Warszawa, 7 października 2005 roku



Pan Jeremi Mordasewicz
Polska Konfederacja
Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”
Organizatorzy Kongresu Budownictwa



    Nawiązując do opinii Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych dotyczącej oświadczenie Kongresu w sprawach mieszkaniowych przytaczamy fragment książki Polskiej Akademii Nauk pt. „DROGA POLSKI DO ROKU 2025”, którą otrzymałem kilka dni temu. W celach strategicznych jest rozdział - dynamizacja gospodarki, a w nim następujący zapis: „ ... za podstawowy kierunek działania należy uznać przełamanie kryzysu budownictwa mieszkaniowego i jego kilkakrotne zwiększenie w stosunku do stanu obecnego. Jest to dziedzina zaspokajająca podstawowe potrzeby społeczne, a jednocześnie zdolna do silnego pobudzenia popytu krajowego w szerokim zakresie różnych gałęzi gospodarki związanych z mieszkalnictwem. Orientacyjnie można postulować osiągnięcie budowy 200 tys. nowych mieszkań rocznie do roku 2010 i 400 tys. w perspektywie 2025r., co może stworzyć 200 – 250 tys. nowych miejsc pracy w samych tylko przedsiębiorstwach budowlano-montażowych.
    Wzrost budownictwa wymaga wsparcia inwestycji mieszkaniowych dla wszystkich grup dochodowych ludności, ale szczególnie ważny jest rozwój taniego budownictwa, dostarczającego mieszkania dostępne dla warstw mało i średniozarabiających. Potrzebny będzie system podatkowy nastawiony na wspieranie inicjatyw mieszkaniowych oraz inne formy zachęt, a w dziedzinie budownictwa socjalnego – udział środków publicznych.”
    Strategię powyższą podpisało 46 członków Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus” przy prezydium PAN, co zapewne też nie będzie miało żadnego znaczenia dla doktrynalnych poglądów liberalnych.

Kongres Budownictwa



















STAŁE PRZEDSTAWICIELSTWO KONGRESU BUDOWNICTWA POLSKIEGO
01-793 WARSZAWA, ul. Rydygiera 7, tel. (22) 839 44 18, tel./fax. (22) 839 30 62,
kom. 0 502 279 754
www.kongresbudownictwa.pl, e-mail: kongresbudownictwa@kongresbudownictwa.pl



PiS: mieszkania na wierzbie – GAZETA WYBORCZA

Waldemar Kuczyński* 09-10-2005

To, co PiS nazywa programem mieszkaniowym, nie jest jednak programem, lecz deklaracją zamiarów. Nie wiadomo, kto miałby te mieszkania zbudować i kto za nie zapłaci

Program mieszkaniowy PiS był jedną z jego najważniejszych wizytówek wyborczych. Partia braci Kaczyńskich obiecuje wybudowanie w najbliższych ośmiu latach 3 mln mieszkań, to znaczy 375 tys. rocznie. Oznaczałoby to czterokrotny wzrost skali budownictwa mieszkaniowego w stosunku do średniej z ostatnich lat, a w końcu tego okresu wzrost pięcio-, sześciokrotny. Co roku budowanych miałoby być przeciętnie 75 tys. mieszkań rynkowych, 15 tys. niskostandardowych mieszkań socjalnych i 275 tys. mieszkań o skromnym standardzie dla rodzin o średnich i umiarkowanych dochodach (nawiasem mówiąc, suma nie składa się na wymagane 375 tys., co świadczy o liczbowym niedbalstwie autorów). Byłyby one finansowane głównie z bankowych kredytów hipotecznych wspartych gwarancjami państwa.

To, co PiS nazywa programem mieszkaniowym, nie jest jednak programem, lecz deklaracją zamiarów. Nie ma w niej sposobu realizacji celów. Aby był to program, trzeba by odpowiedzieć na dwa pytania. Jak ma powstać potencjał wykonawczy, żeby taką liczbę mieszkań zbudować w osiem lat, i czy taką wielkość budownictwa mieszkaniowego w takim czasie można sfinansować w warunkach rynkowych.

Kto zbuduje nowy dom?

W sprawie potencjału, to znaczy podaży uzbrojonych terenów, materiałów, sprzętu, firm i pracowników budowlanych, program PiS milczy, zauważając tylko, że w pierwszych latach nie będzie można budować na planowaną skalę. Można by nie zwracać uwagi na ten problem, przyjmując, że sprawę rozwiąże rynek, gdyby nie zakładana skala budownictwa. Przy tak wielkim spiętrzeniu i tak krótkim czasie realizacji programu nie można zakładać, że moce przerobowe mieszkalnictwa dostosują się płynnie do wywołanego popytu. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, jak się te wielkości zgra, przy pomocy jakich narzędzi. Moim zdaniem nie ma mowy, żeby takie zgranie nastąpiło w warunkach rynkowych, chyba że udowodnimy, iż z jakichś powodów tempo wzrostu gospodarki, poczynając już od roku przyszłego, skoczy bardzo ponad 5 proc. i utrzyma się na tym poziomie przez następne lata. Życzę powodzenia w przeprowadzeniu takiego dowodu, lecz sukcesu nie wróżę.

W gospodarce rynkowej wielki skok ważnego działu gospodarczego może się odbywać bez ręcznego sterowania i łamania zasad rynku z wszystkimi fatalnymi skutkami tylko w ramach równoczesnego wielkiego ożywienia gospodarki. Napotkawszy na barierę mocy przerobowych, program PiS wywoła bardzo szybko wysoki wzrost cen wszystkich dóbr służących budowie mieszkań, w tym także robocizny (oraz masowy napływ budowlańców ze Wschodu), a poprzez to spowoduje impuls inflacyjny oddziałujący na całą gospodarkę. Skutkiem nie będzie realizacja mieszkań, lecz destabilizacja rynku.

Kto zapłaci za nowy dom?

Podobny obraz rysuje się przy odpowiedzi na pytanie, czy ten "program" może zostać sfinansowany. Powiedzieć, że ma być finansowany z kredytów hipotecznych udzielanych przez banki przy gwarancjach państwa, to znaczy nic nie powiedzieć. Dla autorów "programu" nie istnieją takie kwestie, jak to, czy banki kredytów hipotecznych udzielą i czy państwo może pozwolić sobie na zagwarantowanie ich ewentualnego spłacania z kieszeni podatników. Z rozumowania autorów wynika, że kredyt hipoteczny, czyli zabezpieczony przyszłym mieszkaniem, jest dla banku bezpieczny, skoro to mieszkanie powstaje. Może to być prawda, jeżeli skok przewidywanego popytu na kredyty hipoteczne będzie niewielki i powstanie w wyniku generalnego poprawiania się koniunktury. Kiedy jednak ma nastąpić wielki skok, kilkakrotne zwiększenie rozmiarów budownictwa, to każdy bank będzie bardzo uważnie analizował, czym ten skok może się skończyć, czy to się może udać. Kredyt, także hipoteczny, musi zostać spłacony albo przez kredytobiorcę, albo z pieniędzy nabywcy mieszkania zlicytowanego przez bank pierwotnemu i niewypłacalnemu dłużnikowi. Nie ma problemu, gdy kolejka po kredyty na hipotekę rośnie, bo mieszkania pewnej liczby bankrutów z tej kolejki bank potrafi zlicytować bez strat, choć nie bardzo wiadomo, co zrobi z lokatorami. Kiedy jednak kolejka rośnie raptownie, wielokrotnie, i to nie w skutek nagłego (o ile takie jest) wzbogacenia się ludzi, ale przez polityczne pobudzanie budownictwa, to musi być to powód do wielkiego alarmu w bankach. Trzeba bowiem wtedy zadać sobie pytanie, co będzie, jeżeli ogromna liczba rodzin, wziąwszy kredyty, okaże się niewypłacalna? Kto w takim wypadku i po jakiej cenie kupi te odebrane dłużnikom mieszkania i co z tymi dłużnikami? Gdyby autorzy "programu" PiS mieli rację, że - jak to wynika z ich rozumowania - wielkość kredytów zależy od liczby hipotek czy zastawów, a nie od zdolności do spłacania, to można by opracować program wyborczy "Mercedes dla każdej rodziny" kupowany na kredyt pod zastaw samochodu. Tylko po jakiej cenie dałoby się sprzedać tysiące mercedesów po zbankrutowanych klientach? Oglądany od strony możliwości sfinansowania "program" mieszkaniowy PiS, jeśli będzie realizowany, to albo napotka brak zgody banków na potrzebną skalę kredytów hipotecznych i nie będzie zrealizowany, albo - gdyby rząd zaoferował atrakcyjne gwarancje - doprowadzi do ciężkiego kryzysu budżetowego, a przy okazji do gwałtownego spadku cen nieruchomości i superokazji dla cwaniaków.

Znów zatem zamiast realizacji będzie destabilizacja. W każdym przypadku najbardziej ucierpią ci, którzy łatwowiernie po kredyty hipoteczne sięgnęli, lecz nie wzbogacili się wystarczająco, żeby je spłacić. Głównymi ofiarami będą wyborcy PiS.

Problem mieszkaniowy w Polsce istnieje, ale systematycznie maleje. Po pierwsze, w wyniku budowy nowych mieszkań, po drugie, wskutek zmniejszania się liczebności gospodarstwa domowego, po trzecie, w związku ze spadkiem przyrostu naturalnego. Istnieje oczywiście potrzeba większego rozwoju budownictwa socjalnego, a także budownictwa dla ludzi o skromnych dochodach. Nie istnieje żadna potrzeba dokonywania wielkich skoków, które prawie zawsze kończą się bolesnym twardym lądowaniem, i to nie dla pomysłodawców. Nie wolno tak zwodzić wyborców, jak to zrobił PiS i podpisani pod "programem" autorzy - Andrzej Diakonow, Cezary Mech, Paweł Pelc, Mirosław Styczeń i Jerzy Zdrzałka.

* Waldemar Kuczyński - ekonomista i publicysta, minister przekształceń własnościowych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, główny doradca ekonomiczny w gabinecie Jerzego Buzka



MIESZKANIA

EUROPA JEST GDZIE INDZIEJ


    Tak się składa, że PiS zbiera same baty za swój program mieszkaniowy. Obszerne artykuły pojawiły się z „Gazecie Wyborczej” „Rzeczpospolitej”, a nawet w „Trybunie”. Prezentują one w mniejszym czy większym stopniu liberalny punkt widzenia, że sprawa własnego dachu nad głową , szczególnie dla uboższych rodzin, sama się rozwiąże jak państwo będzie bogate, a rodziny zamożniejsze. Dla zwykłej równowagi chciałbym przedstawić nieco inny punkt widzenia. Sprowokował mnie do tego red. W. Kuczyński swoim artykułem „PiS: mieszkania na wierzbie” (Gazeta Wyborcza, 10.10.2005r.)
    W jednym z pewnością można się z panem Kuczyńskim zgodzić, że mieszkaniowy program PiS-u wymaga dopracowania. Sprzeciw natomiast budzi bagatelizowanie „polskiego problemu mieszkaniowego” oraz teza, że nie można „wykonać wielkiego skoku” by sytuację mieszkaniową poprawić.
    Sto tysięcy mieszkań, które buduje się rocznie w Polsce, to zważywszy na stan naszych zasobów mieszkaniowych i ich niedostosowanie do rynku pracy, za mało nawet by utrzymać obecny stan posiadania. A spadek przyrostu naturalnego wcale nie przekłada się na zmniejszanie się liczby gospodarstw domowych. Przeciwnie jak wykazał ostatni spis ludności gospodarstw domowych nam przybywa, a to, że są one coraz mniejsze, nie ma wbrew tezie pana Kuczyńskiego, żadnego wpływu na to ile trzeba budować mieszkań, najwyżej na to jaką powinny mieć powierzchnię. Warto też przypomnieć, że liczba mieszkań stale zamieszkanych w państwach UE wynosi obecnie około 400 na 1000 mieszkańców i aby osiągnąć ten standard musielibyśmy zbudować blisko 3,5 miliona mieszkań, a więc nawet więcej niż zamierza PiS.
    Przykładem pewnej niechcianej więc zapewne dezinformacji jest następujący fragment artykułu: „Problem mieszkaniowy w Polsce istnieje, ale systematycznie maleje. Po pierwsze, w wyniku budowy nowych mieszkań, po drugie, wskutek zmniejszania się liczebności gospodarstwa domowego, po trzecie, w związku ze spadkiem przyrostu naturalnego.” Przykro mi, ale nic w tym zdaniu nie jest prawdziwe: według ostatniego spisu powszechnego w Polsce 1,5 mln gospodarstw domowych nie posiada odrębnych mieszkań, a pomiędzy dwoma spisami powszechnymi przybyło (!) wg GUS 400 tys. gospodarstw bez odrębnych mieszkań, według badań IGM na skutek braku remontów wypadnie z użytkowania w ciągu 10 lat około 800 tys. mieszkań, a spadek przyrostu naturalnego jest spowodowany m.in. brakiem perspektyw na własny dach nad głową a nie odwrotnie. Można jeszcze dodać, że obecny poziom budownictwa mieszkaniowego jest mniej więcej dwukrotnie za mały żeby rozpocząć proces wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego.
    Nie wiem, czy autor zastanawiał się kiedyś dlaczego Polska jest zdecydowanie na ostatnim miejscu w Europie we wszystkich prawie wskaźnikach statystycznych dotyczących mieszkalnictwa. Może właśnie dlatego, że jako jedyni realizujemy liberalno-rynkową politykę, podczas gdy wszystkie inne kraje europejskie społeczno-rynkowe polityki mieszkaniowe.
    Chciałbym w tym miejscu dodać, że nigdy i nikt nie mówi tu o rozdawnictwie, powrocie do „komuny” (byliśmy biedniejsi, ale budowaliśmy przez wiele lat po 250 – 300 tys. mieszkań rocznie) i działalności charytatywnej. Kraje europejskie traktują inwestowanie w rozsądnych granicach w ten sektor jako dobry biznes polegający na: stabilizacji trendów rozwojowych w gospodarce, tworzeniu w masowej skali tanich miejsc pracy, ograniczaniu patologii społecznych poprzez danie młodemu pokoleniu perspektyw na pracę i własny dach nad głową. Podstawowa zasada kapitalizmu głosi – żeby wyjąć trzeba włożyć. Nie da się stworzyć dobrych programów rozwoju mieszkalnictwa bez angażowania środków publicznych. Tymczasem w ostatnich latach lewicowi liberałowie prawie trzykrotnie zmniejszyli budżet na sferę mieszkaniową i dodatkowo zabrali ok. 7 mld złotych likwidując ulgi budowlane i remontowe. W rezultacie na sferę mieszkaniową przeznaczono na przyszły rok mniej niż 0,1% PKB, podczas gdy jeszcze w 1992 roku było to 2%, a średnia europejska oscyluje w granicach 1%.
    Tak więc, jeśli nie chcemy być europejskim outsiderem „wielki skok” powinniśmy wykonać, tyle że jak pokazują europejskie doświadczenia powinien to być raczej „wieloskok”, gdyż nie da się tego zrobić w 5 czy nawet 8 lat. W ostatnim okresie największą dynamiką wzrostu nowobudowanych mieszkań wykazała się Irlandia, która podwoiła ich liczbę w ciągu 7 lat, natomiast potroiła w ciągu 12. Szwedzi, którzy w latach 60. zrealizowali niezwykle ambitny program 1 miliona mieszkań, co zważywszy na prawie 5-krotną przewagę ludności przeliczałoby się u nas na jakieś 4,5 miliona mieszkań, angażując olbrzymie środki zrealizowali ten program w 10 lat. Przykłady można mnożyć bo prawie każde z państw Europy Zachodniej budowało w pewnym okresie ok. 10 mieszkań na 1000 mieszkańców czyli tyle ile zakłada program PiSu. Oczywiście realizacja takiego programu jest trudna i wymaga zaangażowania dużych środków, ale wybierając wsparcie budownictwa własnościowego PiS wybiera drogę wymagającą mniejszego zaangażowania budżetu niż popularne w Europie Północnej programy społecznego budownictwa czynszowego. Propozycja PiSu do złudzenia przypomina zakończony sukcesem program rozpoczęty w Hiszpanii przed 25 laty. Hiszpanów nie stać było wówczas na większe zaangażowanie środków publicznych niż na poziomie 1% PKB. W pierwszej połowie lat 80. liczba subwencjonowanych mieszkań zbliżała się tam nawet do 65% i w ciągu 5 lat liczba nowobudowanych mieszkań wzrosła ze 190 000 do ponad 280 000, ale wtedy subwencjonowane mieszkania stanowiły już tylko 20% tej liczby, by znowu wzrosnąć w okresie recesji na początku lat 90. Obecnie gdy Hiszpanie budują ponad 500 000 mieszkań, VPO czyli mieszkań objętych pomocą publiczną, stanowią już tylko niespełna 10%. Prawdą jest, że eksplozja budowy mieszkań nastąpiła w Hiszpanii dopiero wtedy gdy zmniejszyła się inflacja i spadło oprocentowanie kredytów, przy szybko rosnącej zamożności społeczeństwa, prawdą jest też że gospodarkę napędzał przede wszystkim rozwój przemysłu turystycznego, ale zasługi w przyspieszeniu rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego wielkich programów mieszkaniowych są niezaprzeczalne. Oczywiście program hiszpański miał i swoje słabe strony, przede wszystkim nieumiejętne przeciwdziałanie gwałtownemu wzrostowi cen mieszkań, co utrudniło dostęp do mieszkań w wielkich miastach młodym gospodarstwom domowym. Sprawia to, że od pewnego czasu coraz większe znaczenie nadaje się marginalizowanym dotąd, programom społecznych mieszkań czynszowych. Błędów nie popełniają jednak tylko ci , którzy nic nie robią. W żadnym razie nie oznacza to jednak, że lepiej nie realizować żadnego programu bo doprowadzi to do „ciężkiego kryzysu budżetowego” i destabilizacji gospodarki. Nie nastąpiło to bowiem, jak dotąd w żadnym UE państwie, które na „wielki skok mieszkaniowy” się zdecydowało.
    I zupełnie na koniec przykład, że kraje europejskie nie pozostawiały tych problemów „niewidzialnej ręce kapitalizmu”. Przeciwnie, tworzono niezależnie od stanu zamożności wielkie programy mieszkaniowe w postaci ustaw bądź dekretów królewskich, przeznaczając na ich realizację środki publiczne stosownie do możliwości.
    Odrębne ustawy zawierające kompleksowe regulacje prawno-organizacyjne i finansowe posiadały m.in. takie kraje jak: Wielka Brytania, Holandia i Szwecja.
    Ustawy, m.in. brytyjska z 1974 roku, określały:
  • główne grupy adresatów publicznej pomocy finansowej na mieszkania,
  • źródła i formy subsydiów kierowanych na wspomaganie popytu mieszkaniowego i dostępności mieszkań,
  • główne zasady subsydiowania czynszowego budownictwa komunalnego i organizacji mieszkaniowych nie nastawionych na zysk oraz prywatnego budownictwa w celach najmu mieszkań przeznaczonych na własny użytek inwestora i jego rodziny,
  • instytucje i struktury organizacyjne zajmujące się dystrybucją środków budżetowych i pozyskiwania kapitałów spoza sektora mieszkaniowego,
  • uprawnienia i obowiązki rządu, samorządów lokalnych – gmin oraz pozarządowych organizacji mieszkaniowych.
    W takich krajach jak Wielka Brytania, Holandia, Szwecja i w późniejszym czasie Hiszpania, ustawy mieszkaniowe stanowiły główną, prawną podstawę konstruowania średnioterminowych (3-5 letnich, rzadziej długoterminowych 7-10 letnich) programów wspomagania rozwoju budownictwa mieszkaniowego, lub szerzej rozwoju mieszkalnictwa (budownictwa i poprawy jakości istniejących zasobów).
    Programowanie rozwoju budownictwa mieszkaniowego traktowane było przez długi okres powojenny jako jedno z narzędzi aktywnej polityki mieszkaniowej państw i interwencji rządów w sektorze mieszkaniowym.
    Programowanie w skali gospodarki narodowej, obejmujące także budownictwo mieszkaniowe, wprowadzone zostało najwcześniej we Francji, Holandii, Norwegii i Szwecji, a następnie w Austrii i Włoszech oraz nieco później w Belgii, Wielkiej Brytanii i Finlandii. Pod koniec lat 60-tych programowanie było już stosowane w większości omawianej grupy krajów. W latach 70-tych do grupy takich krajów dołączyła Hiszpania.
    Potrzeba programowania rozwoju budownictwa mieszkaniowego, lub szerzej – mieszkalnictwa, wynikała z przeświadczenia o konieczności korygowania mechanizmu rynkowego w zakresie alokacji środków w sektorze mieszkaniowym i dystrybucji wytworzonych dóbr w postaci mieszkań. Powszechne było poza tym przekonanie, iż rozładowanie ilościowego niedoboru mieszkań i znacząca poprawa warunków mieszkaniowych wszystkich społeczno-dochodowych grup ludności, są niemożliwe w perspektywie kilku lub kilkunastu lat bez aktywnej roli państwa i włączenia w ten proces odpowiednich środków publicznych. Nie jest zatem przypadkowe, że przygotowywane przez rządy i zatwierdzane przez parlamenty programy były oficjalnie najczęściej nazywane programami popierania budownictwa mieszkaniowego (i modernizacji mieszkań) lub wręcz programami popierania budownictwa mieszkaniowego przy udziale środków publicznych.
    W latach 50-tych i 60-tych, a także w latach 70-tych, w takich krajach jak Szwecja, Finlandia, Hiszpania i w pewnym sensie także dawna RFN – były realizowane 10 – letnie programy budownictwa mieszkaniowego. W Szwecji np. „Państwowy program szybkiego zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych na lata 1965 – 1974” zakładał wybudowanie 1 miliona mieszkań. Wspomnieć trzeba, iż przy udziale środków publicznych wybudowano w tym okresie 930 tysięcy mieszkań.
    W innych krajach czasowy horyzont programów rozwoju budownictwa, czy ściślej – programów popierania budownictwa był stosunkowo krótszy i ograniczał się do 5 – 5 lat, np. w Austrii, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Norwegii.
    Stopień szczegółowości programów był i jest różny w poszczególnych krajach i okresach. W odniesieniu do budownictwa mieszkaniowego programy zawierały głównie takie dane jak:
  • liczba mieszkań do wybudowania przy poparciu państwa,
  • standard mieszkań i szacowany poziom kosztów budowy,
  • podział budownictwa subsydiowanego na:
    • jedno i wielorodzinne,
    • według form własności i statusu użytkowania mieszkań,
    • poszczególne jednostki administracyjne kraju,
  • przewidywana absorpcja środków budżetu po stronie:
    • środków własnych inwestorów, w tym oszczędności na mieszkanie,
    • podaży bankowych kredytów hipotecznych,
    • spłat kredytów bankowych i wydatków ponoszonych przez gospodarstwa domowe na utrzymanie mieszkań.
    Dodać należy, iż ważną część programów rozwoju budownictwa mieszkaniowego stanowiło w tym okresie i zajmuje nadal budownictwo organizacji mieszkaniowych nie nastawionych na zysk, oferujących mieszkania na wynajem (czynszowe) jak też na własność.
    Tak więc może nie dobijajmy politycznie programu PiS, a potraktujmy go jako dobra okazję do rewizji dotychczasowych poglądów, które przyniosły tylko klęski. Ale pytanie co na to Platforma Obywatelska?

Roman Nowicki
Kongres Budownictwa



Artykuł z Gazety Wyborczej



Rodzina na swoim
Program mieszkaniowy PiS
Prawo i Sprawiedliwość postuluje wybudowanie w ciągu 8 lat 3 mln mieszkań.
  1. Problem mieszkaniowy to przede wszystkim problem rodzin w Polsce. Mieszkanie jest podstawowym dobrem od posiadania którego zależy właściwe funkcjonowanie rodziny. Mieszkanie jest zarazem największą inwestycją i aktywem większości rodzin. Wydatki związane z utrzymaniem mieszkania stanowią istotna część budżetów domowych polskich rodzin.. Sektor mieszkaniowy ma ogromne znaczenie z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i promowania stabilności społecznej. Inwestycje w mieszkania przeciętnie na świecie stanowią od 15 do 35% łącznych nakładów inwestycyjnych a budownictwo mieszkaniowe i sektory związane z mieszkalnictwem dają zatrudnienie blisko 10% siły roboczej.

  2. Tymczasem zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Nasycenie w mieszkania, tj. liczba mieszkań przypadająca na 1000 ludności, wynosi 327,6, co wśród krajów Unii Europejskiej, plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc. Nadal ponad 4 mln osób (10,7 % ogółu ludności) mieszka w warunkach przeludnienia (na jedną izbę przypada 2 i więcej osób). Potwierdza to także kształtowanie się wskaźnika zaludnienia na pokój. Prawie 22,2% ludności mieszka w warunkach zaludnienia 2 i więcej osób na 1 pokój, w tym 6,3 % to jest 3,8 mln osób- 3 i więcej osób na 1 pokój (warunki substandardowe). Jednocześnie rozmiary budownictwa mieszkaniowego są zbyt małe by odrobić istniejące zaległości. Ilość mieszkań oddawanych do użytku w okresie ostatnich 15 lat ustabilizowała się na poziomie około 100 tys. rocznie. W latach 1991-95 średnia roczna liczba mieszkań oddawanych do użytku wynosiła 101,4 tys, w następnym pięcioleciu – 77,3 tys. by w kolejnych latach 2000 – 2002 osiągnąć średnio 91,7 tys.

  3. Każda rodzina powinna dysponować samodzielnym mieszkaniem. Odpowiedzią na to wyzwanie powinno być doprowadzenie do wybudowania 3 milionów mieszkań w 8 lat. Poprawa sytuacji mieszkaniowej rodzin polskich powinna w istotny sposób pomóc także w poprawie sytuacji demograficznej w Polsce i dlatego program proponuje szczególne preferencje dla rodzin wielodzietnych.

  4. Zagadnienia mieszkaniowe są zbyt ważne aby pozostawić rozwiązanie problemów budownictwa mieszkaniowego samemu rynkowi. Konieczne jest mądre partnerstwo państwa i sektora prywatnego. Rola Państwa nie powinna być postrzegana jako rola dostarczyciela mieszkań dla społeczeństwa. śadne państwo nie jest w stanie takiej funkcji spełniać. Ponadto, doświadczenia pokazują iż tego typu aktywność Państwa najczęściej prowadzi do nieefektywności i nadużyć. Państwo powinno koncentrować się na tworzeniu warunków dla rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Wspomaganie finansowe powinno być zróżnicowane w zależności od statusu materialnego rodziny. Ważne jest stworzenie warunków dla rozwoju dostępnego kredytu hipotecznego dla rodzin o niskich i średnich dochodach.

  5. Rozwój budownictwa mieszkaniowego będzie miał pozytywne skutki także dla sytuacji gospodarczej Polski. Wzrost liczby budowanych mieszkań powinien doprowadzić do zwiększenia zatrudnienia w budownictwie oraz branżach pracujących na potrzeby budownictwa. Większa liczba nowych mieszkań to nie tylko popyt na materiały budowlane i elementy wykończenia wnętrz. Nowe mieszkania będą wyposażane także w meble i inne niezbędne dobra. W efekcie realizacja programu mieszkaniowego będzie skutkować spadkiem bezrobocia i zwiększeniem produkcji sprzedanej, nawet w sytuacji, gdyby część popytu została zaspokojona z importu. Zmniejszenie bezrobocia oznacza zarówno zmniejszenie kosztów związanych ze wsparciem państwa dla osób bezrobotnych, ale także wzrost wpływów budżetowych. Efektem tych działań powinien być wzrost tempa wzrostu gospodarczego.

  6. Program mieszkaniowy powinien być także elementem walki z zapaścią demograficzną w Polsce. Jeśli nie uda się jej zapobiec, liczba mieszkańców Polski zacznie w szybkim tempie spadać, co spowoduje m.in. zapaść repartycyjnej części systemu emerytalnego i problemy z możliwością finansowania kosztów opieki zdrowotnej. W dalszej perspektywie może to zagrozić suwerenności i odrębności narodowej Polski.

  7. Podstawą źródłem finansowania dalszego rozwoju budownictwa mieszkaniowego winien być system bankowy a instrumentem kredyt hipoteczny. W Polsce dobrze rozwija się rynek kredytów mieszkaniowych istnieje konkurencyjna oferta banków przy relatywnie niskim oprocentowaniu. Konieczne jest jednak stworzenie warunków objęcia ofertą bankową szerszej grupy gospodarstw domowych, w tym gospodarstw o średnich i niskich dochodach.

  8. Założenie budowy 3 mln mieszkań w 8 lat powinno być zrealizowane w trzech głównych segmentach:
  1. budownictwo rynkowe,
  2. budownictwo społeczne,
  3. budownictwo socjalne,
przy czym główna część podaży nowych mieszkań powinna powstać w segmencie budownictwa społecznego. Zakładając, że w ramach budownictwa rynkowego możliwe jest sfinansowanie budowy ok. 75 000 mieszkań rocznie, a budownictwa socjalnego ok. 15 000, dla zrealizowania planowanej liczby nowych mieszkań konieczne jest budowanie średniorocznie około 275 000 mieszkań. Jest oczywiste, iż z braku dostatecznego potencjału wytwórczego ilość oddawanych do użytku mieszkań w pierwszych latach realizacji programu będzie niższa a w ostatnich wyższa od przeciętnej dla całego okresu.
  1. Budownictwo rynkowe powinno być jak dotychczas finansowane przez nabywców o wyższych dochodach z ich środków lub z kredytów hipotecznych, które banki będą mogły sekurytyzować w formie listów zastawnych i pozyskiwać środki na dalsze kredyty m.in. z OFE, co dodatkowo pozwoli zdywersyfikować ich portfele. Budownictwo społeczne powinno być finansowane przez nabywców o przeciętnych i niskich dochodach, przy finansowym wsparciu ze strony budżetu państwa. Budownictwo socjalne powinno być w pełni finansowane przez gminy, przy wsparciu ze strony budżetu państwa w zakresie kosztów obsługi zadłużenia zaciągniętego na ten cel. Wykorzystanie kredytu na finansowanie rozwoju budownictwa mieszkaniowego, przy wsparciu państwa w przypadku budownictwa społecznego i socjalnego powinno wpłynąć na zwiększenie roli instytucji finansowych i rynku kapitałowego w polskiej gospodarce. Również podmioty budujące mieszkania i produkujące na potrzeby budownictwa i wyposażenia mieszkań, będą mogły wykorzystać rynek kapitałowy i GPW S.A. w Warszawie do pozyskania kapitału na zwiększenie skali swojej działalności. Zwiększenie sekurytyzacji polskiej gospodarki jest szczególnie istotne w związku z koniecznością zwiększenia jej konkurencyjności oraz pełnego wykorzystania konsekwencji reformy emerytalnej, która wykreowała nowe kategorie długoterminowych inwestorów finansowych i podaż długoterminowego kapitału inwestowane w interesie przyszłych emerytów.

  2. Elementem wsparcia wszystkich form budownictwa powinno być tworzenie infrastruktury (uzbrajanie terenu) przez gminy, przy wsparciu ze strony budżetu państwa w zakresie kosztów obsługi zadłużenia zaciągniętego na ten cel. W miarę możności powinno być także pozyskiwane wsparcie Unii Europejskiej oraz kredytów Europejskiego Banku Inwestycyjnego na ten cel. Elementem programu powinna być także rewitalizacja centrów miejskich z wykorzystaniem środków pomocowych z Unii Europejskiej oraz kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

  3. Budownictwo społeczne powinno być adresowane do rodzin, których nie stać na pozyskanie mieszkań na wolnym rynku (wtórnym lub pierwotnym). Przez rodzinę należy rozumieć małżeństwo. Pomoc państwa nie przysługiwała by rodzinom, których członkowie posiadali by tytuł prawny do innego mieszkania (z wyjątkiem rodzin mieszkających w mieszkaniach komunalnych lub socjalnych pod warunkiem opuszczenia tych mieszkań i zwrotu ich gminie po nabyciu mieszkania społecznego) oraz najemców mieszkań prywatnych, którzy opuszczą te mieszkania i zwrócą je właścicielowi po nabyciu mieszkania społecznego.

  4. Mieszkania społeczne powinny mieć ograniczony metraż, koszt metra i kwota finansowania z kredytu, lecz ich standard powinien być przynajmniej średni. Ograniczenia te powinny służyć wyłączeniu z programu osób, które stać na sfinansowanie budowy lub nabycia mieszkania na zasadach rynkowych i adresowania pomocy państwa wyłącznie do rodzin o średnich i niskich dochodach. Zasadniczy metraż mieszkania społecznego nie powinien być większy niż 50 m2 na rodzinę, jednak w przypadku rodzin wielodzietnych, na każde dziecko powyżej 3 powinna przypadać możliwość zwiększenia tego metrażu o 10 m2, nie więcej jednak niż do 100 m2.Koszt metra kwadratowego mieszkania społecznego nie może przekraczać 3 tysięcy złotych. Kwota finansowania mieszkania społecznego z kredytu nie może przekraczać 100000 PLN na rodzinę, a w przypadku rodzin wielodzietnych na każde dziecko powyżej 3 powinna przypadać możliwość zwiększenia tej kwoty o 15000 PLN, nie więcej jednak niż do 200000 PLN łącznie na rodzinę.

  5. Budownictwo społeczne powinno być finansowane z kredytów bankowych, na warunkach rynkowych. Państwo, za pośrednictwem Funduszu Mieszkaniowego administrowanego przez Bank Gospodarstwa Krajowego powinno zapewniać poręczenia tych kredytów, pod zabezpieczenie hipoteczne udzielane Funduszowi. Kredyty powinny być udzielane rodzinom zamierzającym nabyć mieszkanie. Do czasu wyodrębnienia lokalu i przeniesienia własności na rodzinę zabezpieczenie powinno być udzielone przez podmiot budujący mieszkanie, a środki z kredytu powinny być wypłacane na specjalny rachunek escrow kontrolowany przez bank udzielający kredytu (pod rygorem utraty poręczenia). Po wyodrębnieniu lokalu hipoteka automatycznie powinna obciążać wyodrębniony lokal. Kwoty poręczeń powinna każdorazowo określać ustawa budżetowa. Ze względu na poręczenia udzielane za pośrednictwem Funduszu Mieszkaniowego maksymalna wysokość odsetek pobieranych przez bank od zabezpieczonego w ten sposób kredytu hipotecznego związana będzie z rentownością instrumentów wolnych od ryzyka.

  6. Budżet państwa powinien także partycypować w kosztach obsługi kredytów zaciągniętych na realizację mieszkań społecznych. Koszt zapłaty odsetek od kredytu obciążający rodzinę nie powinien przekroczyć 3% wartości kredytu rocznie, a łączne koszty obsługi kredytu nie powinny przekroczyć 6% kwoty kredytu rocznie, czyli 500 złotych miesięcznie przy kredycie w wysokości 100000 PLN.

  7. Rozważyć należy kwestię utraty pomocy państwa w obsłudze i spłacie kredytu w przypadku nie zamieszkiwania rodziny w mieszkaniu społecznym przez okres dłuższy niż 6 miesięcy lub wynajęcia mieszkania osobie trzeciej. Zbycie mieszkania społecznego powinno być uwarunkowane zaliczeniem ceny w pierwszej kolejności na spłatę pozostałej do spłaty części kredytu, bezpośrednio na rachunek banku kredytującego.

  8. Budownictwo socjalne powinno być adresowane wyłącznie do osób, których nie stać na zapewnienie sobie mieszkania na warunkach rynkowych lub w formie budownictwa społecznego. Budownictwo socjalne powinno zapewniać znacznie niższy standard niż budownictwo społeczne. Może ono powstawać na obrzeżach miast, w miejscach o mniejszej atrakcyjności inwestycyjnej. Powinno to zabezpieczać przed korzystaniem z tej formy zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych przez osoby lepiej sytuowane, które stać bądź na skorzystanie z budownictwa społecznego, bądź na wolnym rynku. Budownictwo socjalne powinno być finansowane przez gminy w ramach realizacji ich zadań własnych, rozważyć należy możliwość dofinansowania kosztów obsługi kredytów zaciągniętych na sfinansowanie ich realizację przez budżet państwa w wysokości ½ kosztów odsetkowych

  9. W przypadku finansowania uzbrojenia terenu przez gminy lub spółki komunalne bądź związki międzygminne, rozważyć należy możliwość dofinansowania kosztów obsługi kredytów zaciągniętych na sfinansowanie ich realizację przez budżet państwa w wysokości ½ kosztów odsetkowych.

  10. Źródłem sfinansowania dodatkowych wydatków budżetu będą przesunięcia w strukturze wydatków budżetowych oraz dodatkowe wpływy podatkowe związane z ożywieniem w budownictwie oraz gałęziach pokrewnych. Spowoduje to wzrost wpływów z tytułu podatku CIT, VAT oraz podatku dochodowego.

  11. Elementem wsparcia wszystkich form budownictwa powinno być uproszenie procedur związanych z załatwianiem formalności niezbędnych dla budownictwa mieszkaniowego, w tym budownictwa jednorodzinnego (planowanie przestrzenne, tryb uzyskiwania pozwoleń na budowę, protesty itp.). Formalności niezbędne do rozpoczęcia realizacji inwestycji mieszkaniowej są skomplikowane, przedłużają proces budowlany i przygotowania do niego, a część potencjalnych inwestorów zniechęcają do budowy własnych domów jednorodzinnych. Zmiany w zakresie przepisów o zagospodarowaniu przestrzennym doprowadziły do ostatecznej utraty mocy obowiązującej starych planów zagospodarowania przestrzennego. W szeregu gmin jedynie fragmentarycznie zastąpiły je nowe plany. W ich braku, zasada dobrego sąsiedztwa uniemożliwia rozpoczęcie budowy mieszkalnej na terenach dotychczas niezabudowanych.

  12. Niezbędne są ułatwienia w uchwalaniu przynajmniej fragmentarycznych planów zagospodarowania przestrzennego obejmujących zabudowę mieszkaniową jednorodzinną (najwięcej uproszczeń w procedurze) i wielorodzinną. Ułatwienia te powinny przyspieszać proces opracowywania planów przez objęcie nimi jedynie tych obszarów, na których planowana ma być zabudowa mieszkaniowa, w tych przypadkach wyłączona powinna być też możliwość zaskarżania przez organizacje społeczne. Również pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych powinny być chronione przez zaskarżaniem przez organizacje społeczne, a w przypadku domów wielorodzinnych rola organizacji społecznych powinna być w istotny sposób ograniczona. Wskazane byłoby, by w szczególności realizacja budownictwa wielorodzinnego w większym stopniu wpasowywała się w otoczenie tworząc nowy ład architektoniczny, gwarantowany przez szczegółowe uregulowania dotyczące zagospodarowania przestrzennego w odniesieniu do budownictwa mieszkaniowego.

  13. Przepisy o księgach wieczystych i hipotece powinny umożliwiać proste ustanawianie hipotek przez właścicieli nieruchomości na zabezpieczenie poręczeń Funduszu Mieszkaniowego (ze wskazaniem przyszłej nieruchomości, po wydzieleniu którą hipoteka będzie obciążać) i przenoszenie ich wyłącznie na nieruchomości wyodrębnione dla kredytobiorców kredytu zabezpieczonego tą hipoteką, tak by zmniejszyć ryzyko pozostałych mieszkańców oraz umożliwić wyodrębnianie pozostałych lokali bez konieczności uzyskiwania zgody Funduszu Mieszkaniowego.

  14. Przyspieszeniu powinno ulec załatwianie formalności związanych z realizacją tzw. przyłączy na cele budownictwa jednorodzinnego poprzez maksymalne uproszczenie procedury, przy zachowaniu standardów niezbędnych do zachowania konkurencji.

  15. Uporządkowanie kwestii własnościowych ułatwi obrót ziemią na cele mieszkaniowe i obrót mieszkaniami. Sprzyjać temu powinny także inicjatywy związane z przekształceniem użytkowania wieczystego we własność przy zachowaniu uprawnień wierzycieli hipotecznych.

  16. Bezpieczeństwu obrotu powinno służyć obligatoryjne otwieranie rachunków powierniczych w przypadku budownictwa społecznego finansowanego z kredytów poręczanych przez Fundusz Mieszkaniowy.

  17. W celu obniżenia kosztów budownictwa społecznego i tanich domów jednorodzinnych rozważyć można sfinansowanie przez władze publiczne (organy samorządu i administrację rządową) przetargów na opracowanie projektów typowych małych domów mieszkalnych, bliźniaków i domów szeregowych (tanich i energooszczędnych), które mogłyby być wykorzystane w ramach budownictwa społecznego i przez osoby o średnich dochodach. Organ organizujący konkurs po nabyciu praw do projektu udostępniałby go nieodpłatnie na swoim terenie. Poza potanieniem kosztów budowy, ułatwiłoby to i przyspieszyło procedurę uzyskiwania pozwolenia na budowę przy wykorzystaniu typowego projektu dostosowanego do specyfiki lokalnej.

  18. Polityka mieszkaniowa powinna wspierać rozszerzanie zakresu własności mieszkaniowej, zarówno jeśli chodzi o nowe budownictwo jak i o przekształcanie mieszkań spółdzielczych w mieszkania o statusie własnościowym.

  19. Dostępność do mieszkania uwarunkowana jest ostatecznym kosztem budowy i sprzedaży 1 m² powierzchni użytkowej. Koszt ten zależy od wielu czynników, w tym uregulowań prawnych i podaży gruntów oraz mieszkań. Realizacja programu powinna zwiększyć konkurencję na rynku, polepszyć dostęp do informacji dla uczestników rynku, udrożnić proces inwestycyjny i zwiększyć podaż uzbrojonych gruntów oraz mieszkań. Nowe mieszkania na rynku pierwotnym mogą także zwiększyć podaż mieszkań na rynku wtórnym, a także umożliwić zwolnienie części mieszkań komunalnych i powstrzymać dekapitalizację części zasobów mieszkaniowych.

  20. Konieczne jest dalsze wzmocnienie ochrony praw konsumenta poprzez lepsze ustawowe uregulowanie pozycji nabywcy mieszkania względem dewelopera i spółdzielni mieszkaniowej. Obecna pozycja nabywcy wobec tych podmiotów jest nierównoprawna. Zmiany prawne okażą się jednak skuteczne, jeśli będziemy mieli do czynienia z dobrze działającym konkurencyjnym rynkiem, który umożliwi wyeliminowanie podmiotów nierzetelnych i nie zapewniających należytej ochrony nabywcom budowanych przez nie mieszkań.
3.09.2004

opr. zesp.:
Andrzej Diakonow,
Cezary Mech
Paweł Pelc
Mirosław Styczeń
Jerzy Zdrzałka



WSTĘP DO KSIĄŻKI

„BUDOWNICTWO MIESZKANIOWE W EUROPIE ZACHODNIEJ
- HISTORIA MIESZKANIOWEJ SOLIDARNOŚCI


    Pan Jacek Życiński – autor „Historii mieszkaniowej solidarności” – jest niewątpliwie jednym z nielicznych ekspertów w dziedzinie europejskiego społecznego budownictwa mieszkaniowego. Wobec dosyć powszechnego przekonania wśród elit politycznych, że w kapitalizmie, a więc i w Polsce każdy sam powinien rozwiązywać swoje problemy mieszkaniowe, uznaliśmy że warto pokazać, jak się kształtowały idee solidarności mieszkaniowej w Europie. Dlatego też Kongres Budownictwa zdecydował się na pomoc w wydaniu tej książki.
    Historia budownictwa społecznego sięga czasów średniowiecznych, ale dopiero pod koniec XIX wieku budownictwo mieszkaniowe dla mało i średnio zarabiających rodzin zaczęto w Europie traktować z całą powagą jako ważny czynnik sprzyjający rozwojowi gospodarczemu i tworzący szanse na spokój społeczny.
    Początkowo motywy były różne: budowali lichwiarze, żeby poprawić swój nadszarpnięty wizerunek i uniknąć po śmierci katuszy piekielnych, próbowali budować utopijni socjaliści ze szlachetnych, ale nierealnych pobudek, chcąc ulżyć ciężkiej doli robotniczej, budowali w końcu fabrykanci żeby związać na śmierć i życie robotników z zakładem pracy. Dla niezamożnych budowano na bardzo przystępnych warunkach finansowych malutkie domki z ogródkami ale też i monumentalne „społeczne pałace”, projektowane przez wybitnych architektów.
    Wraz z rozwojem kapitalizmu kształtuje się świadomość, że budownictwo społeczne to nie tylko sprawa filantropów i społeczników, ale obowiązek państwa. W Europie przeważa też opinia, że przeznaczanie środków publicznych na ożywianie popytu mieszkaniowego jest, mówiąc w uproszczeniu, dobrym interesem. Stabilizuje rozwój gospodarczy, tworzy w masowej skali tanie miejsca pracy, wywołuje popyt na wszelkiego typu materiały i urządzenia do wyposażania mieszkań, daje perspektywy młodemu pokoleniu na godne życie i ogranicza patologie społeczne. Wpływy z różnego typu podatków i zmniejszenie dotacji na pomoc socjalną rekompensują zaangażowanie środków budżetowych na różnego typu instrumenty finansowego wspierania popytu. Praktyka dowiodła, że nigdy ten rodzaj budownictwa, mimo ponoszonych znacznych kosztów, nie stał się przyczyną stagnacji gospodarczej, przeciwnie, w takich państwach jak choćby Niemcy czy Szwecja współtworzył gospodarcze prosperity. Właśnie ten okres, gdy Europa w przyspieszonym tempie dochodziła do swej dziś bardzo dobrej sytuacji mieszkaniowej, mógłby posłużyć za inspirację dla decydentów sprawujących władzę. Nie wiedzieć bowiem czemu Polska, jako jedyna, prowadzi liberalno – rynkową politykę mieszkaniową, podczas gdy prawie wszystkie pozostałe kraje europejskie uwzględniają w wielkim stopniu społeczne aspekty, przeznaczając na te cele znaczące środki publiczne.
    Miejmy nadzieję, że książka J. Życińskiego będzie stanowiła nowy impuls dla samorządów w tworzeniu lokalnych strategii mieszkaniowych i dla kolejnych rządów przy opracowywaniu programów ograniczenia polskiej bezdomności i tworzenia fundamentów zdrowej gospodarki.

Roman Nowicki
Kongres Budownictwa



OD KILKU LAT JEST REALIZOWANY ANTYMIESZKANIOWY PROGRAM


   
    Zdaniem PAN już w 2002 roku był konieczny wręcz PRZEŁOM w budownictwie mieszkaniowym i wykorzystanie budownictwa jako GŁÓWNEGO CZYNNIKA DENAMIZOWANIA GOSPODARKI. Podobnie uważa PTE. Nic takiego się nie stało. Przeciwnie, w ostatnich latach:
  • zlikwidowano ulgi budowlane,
  • zlikwidowano ulgi remontowe,
  • doprowadzono do zaniechania rozwoju kas budowlanych i mieszkaniowych,
  • ograniczano do poziomu symbolicznego nakłady budżetowe,
  • zlikwidowano ministerstwo budownictwa, urząd mieszkalnictwa i komisję budownictwa w Sejmie, doprowadzając do niepowetowanych strat kadrowych i mnożenia złych przepisów prawnych,
  • wprowadzono jeden z najwyższych podatków VAT w Europie,
  • doprowadzono do niezwykłego bałaganu w planowaniu przestrzennym,
  • stworzono irracjonalne bariery dla inwestycji krajowych i zagranicznych (przepisy, nadmierne uprawnienia urzędników),
  • zupełnym skandalem było odebranie budownictwu mieszkaniowemu w ostatnich kilku latach prawie 7 mld złotych (likwidacja ulg i ograniczenia budżetowe) przy zapewnieniach rządu, że środki publiczne na mieszkalnictwo nie będą ograniczane, a tylko zmienią się instrumenty finansowego wspierania,
  • ostatnio Prezydent zawetował ustawę o zwrocie nadwyżki podatku VAT za materiały budowlane na budowę i remonty mieszkań w systemie gospodarczym i tak koło się zamknęło. Rządy premiera Belki, a wcześniej premiera Millera zabrały mieszkaniówce wszystko, co można było zabrać.


Rozmowa z Romanem Nowickim

Czy to nie skandal, że w ciągu szesnastu lat transformacji nie rozwiązaliśmy ani ułamka problemów mieszkaniowych, a branża budowlana nie może wyjść z zapaści?
  • Zacznijmy od faktów. Według danych niedawnego spisu powszechnego, w Polsce brakuje ok. 1,5 miliona mieszkań. W okresie dwunastu lat przybyło 400 tysięcy gospodarstw domowych bez własnego dachu nad głową. Według badań Instytutu Gospodarki Mieszkaniowej, wśród rodzin, nie posiadających mieszkań, ok. 500 tysięcy stanowili młodzi ludzie. Stan istniejących ok. 11,5 mln mieszkań jest bardzo zły i niewiele się robi, żeby temu zapobiec. Eksperci oceniają, że ok. 3 mln mieszkań wymaga pilnych i gruntownych remontów, a ok. 800 tys. trzeba wyburzyć, bo na te remonty jest już za późno. Aktualnie buduje się po ok. 100 tys. mieszkań rocznie, to znaczy dwa razy mniej niż potrzeba, żeby zacząć wychodzenie z kryzysu. Polska zajmuje zdecydowanie ostatnie miejsce w Europie we wszystkich możliwych wskaźnikach: w liczbie mieszkań użytkowanych na 1000 mieszkańców, w budowanych rocznie na 1000 mieszkańców, w wielkości środków budżetowych przeznaczanych na instrumenty finansowego wspierania popytu (w tym roku 0,09 proc. PKB, w Europie 1-2 procent). W świetle tych danych, to, co się dzieje w budownictwie, jest rzeczywiście wielkim skandalem. To jakaś paranoja.
Ale może Polski nie stać na aktywne przeciwdziałanie kryzysowi mieszkaniowemu?
  • Tak się tłumaczą odpowiedzialni za obecny stan budownictwa. Przypomnijmy fakty. Po pierwsze, wszystkie kraje europejskie prowadzą społeczno- rynkowe polityki mieszkaniowe. Mieszkania są bardzo drogim towarem i nawet bogate kraje nie mogą zostawiać swoich obywateli samych z tym problemem. Wszędzie istnieją całe systemy pomocy rodzinom, ujęte w programach rządowych. Są to różnego rodzaju tanie kredyty, dodatki mieszkaniowe, kasy mieszkaniowe, subwencje na zamiany mieszkań z większych na mniejsze, tanie kredyty na uzbrajanie terenów budowlanych, zdecydowanie obniżone stawki podatków VAT, preferencje dla młodych na zakup pierwszego w życiu mieszkania, zwolnienia z podatku VAT na zakup działek pod mieszkania, itp., itd. Jedynie Polska, w której rządzą nieodrodne dzieci Balcerowicza, prowadzi skrajnie liberalną i nieracjonalną politykę w stosunku do całego budownictwa, a szczególnie w stosunku do budownictwa mieszkaniowego. W tym miejscu chcą mocno podkreślić, że pomoc państwa na ożywienie popytu mieszkaniowego nie jest działalnością charytatywną - przeciwnie, przynosi konkretne korzyści dla budżetu i dla społeczeństwa. To czysty interes, najlepszy z możliwych. Wielkie programy mieszkaniowe uruchamiano na świecie dla ratowania gospodarek w okresach wielkich kryzysów i po wojnach światowych: Stany Zjednoczone i Niemcy - lata 30-te, a po wojnie Niemcy, Wielka Brytania, potem Francja, Hiszpania i wiele innych. Rozwój budownictwa mieszkaniowego daje większe wpływy z podatków niż wydaje się na ożywienie popytu, a do tego uzyskuje się w masowej skali najtańsze miejsca pracy w budownictwie i przemysłach pracujących na jego rzecz. Dodajmy do tego, że takie programy, skutecznie realizowane, ograniczają patologie społeczne i dają perspektywy młodemu pokoleniu na godne życie. Przy dobrych programach mieszkaniowych politycy nie musieliby również obłudnie załamywać rąk nad spadkiem liczby urodzin.
Ja bym się zbytnio nie dziwił, gdyby lekceważenie budownictwa dotyczyło tylko rządów liberalnych, które politykę gospodarczą puszczają na rynkowy żywioł. Ale rządy lewicowe też się w tej sprawie nie popisały.
  • Zdecydowanie się nie popisały. Powiem więcej. Wygląda na to, że od lat jest realizowany z żelazną konsekwencją antymieszkaniowy program. W kapitalistycznych krajach europejskich od dziesiątków lat są tworzone średniookresowe programy w postaci ustaw, dekretów królewskich, itp., w których szczegółowo są zapisywane cele, środki, spodziewane efekty. Realizacja tak sformułowanych zadań jest nieustannie kontrolowana przez parlamenty i opinię społeczną. U nas te doświadczenia nie zostały zauważone. Arogancja urzędów osiągnęła przy tym szczyty. Powszechnie się lekceważy opinię niezależnych ekspertów i organizacji pozarządowych. Ekspertyzę Polskiej Akademii Nauk, podpisaną przez 40 profesorów, zalecającą umieszczenie budownictwa mieszkaniowego wśród trzech najważniejszych priorytetów, warunkujących rozwój gospodarki, rząd wyrzucił do kosza. Nie ma tego tematu tak ujętego wśród priorytetów w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007-2013. Nie ma też dostatecznie silnych starań o zdobycie funduszy strukturalnych na te cele z Unii.
Ostatnio znowu głośno o podatku VAT w budownictwie. O co chodzi?
  • Właśnie na przykładzie VAT zobrazować można tę rządową zabawę w kotka i myszkę. Wielu uważa, że podatek VAT w Polsce jest zbyt wysoki. Znakomita większość biedniejszych krajów dawnej Unii stosowała niższy podatek VAT, bowiem zbyt wysoki osłabia tempo rozwoju gospodarczego poprzez ograniczanie popytu. Do tego Dyrektywa VI UE dopuszczała w niektórych przypadkach stosowanie obniżonej nawet do 5 proc. stawki. W 1999 roku premier Balcerowicz wystąpił jednak do Brukseli o 22 proc. VAT w budownictwie. Przed opinią publiczną skrzętnie ukryto, że istnieją inne możliwości, a ówczesny rząd twierdził, że będzie podatek 22 proc., bo tego wymaga UE. Nie udostępniono również informacji, że praktycznie wszystkie kraje unijne korzystały w tym czasie z obniżonych stawek VAT w budownictwie mieszkaniowym. Na początku 2002 roku rząd ogłosił wieloletni program, ale rozbieżności się utrzymały. Wicepremier Pol zapowiedział 7 proc. podatek VAT, a inny wicepremier tego samego rządu - Belka - domagał się publicznie 22 proc. W tym samym 2002 roku rząd zapowiedział uroczyście w Sejmie wprowadzenie do ustaw podatkowych pojęcia "społecznego budownictwa mieszkaniowego", co zgodnie z przepisami UE dawało prawo stosowania bezterminowo obniżonego podatku VAT. Nigdy jednak nie podjęto na odpowiednio wysokim szczeblu rozmów w tych sprawach z Komisją Europejską. Kolejne obietnice dotyczyły wprowadzenia przed 1 maja 2004 roku ustawy o odliczeniach nadwyżki podatku VAT na materiały budowlane dla osób budujących w systemie gospodarczym. Do dzisiaj tej ustawy nie ma, a Marszałek Cimoszewicz, zamiast naprawić te błędy, nazwał ją kiełbasą wyborczą. I tak przez lata wprowadzano w błąd opinię publiczną, bo kilku polityków chciało postawić na swoim. Jakie to przyniosło skutki, wszyscy widzimy.
Inne działy budownictwa też nie są w stanie rozkwitu.
  • Brak wyspecjalizowanych jednostek centralnych, bałagan w przepisach powodują, że branża ginie. Polskie przedsiębiorstwa o najpiękniejszych w świecie tradycjach powoli znikają z gospodarczej mapy. Stajemy się nędznie opłacanymi podwykonawcami w przedsiębiorstwach zagranicznych, którym stworzono często niezasłużone przywileje. Banki kontrolowane w większości przez obcy kapitał zaliczają zwykle polskie przedsiębiorstwa do grupy wysokiego ryzyka, mnożąc bariery w dostępie do kredytów. W innych krajach europejskich, pomimo wolności w przepływie towarów, usług i kapitałów, nie ma w praktyce mowy, żeby inwestycje finansowane ze środków publicznych mogły być realizowane przez zagraniczne przedsiębiorstwa. U nas odwrotnie, znakomita większość wielkich inwestycji ze środków podatników wykonują firmy zagraniczne. Na ogół nasi przedsiębiorcy budowlani boją się o tym mówią, ale przykłady są oburzające. Polski wykonawca chciał na jedną z budów dostarczyć rodzimą konkurencyjną stal, niestety zachodni bank zażądał, żeby stal pochodziła ze wskazanego kraju, bo inaczej cofnie kredyt. Na budowie hotelu w Warszawie nie rozpatrywano żadnych ofert na materiały niezależnie od ceny i jakości twierdząc, że kredyt jest z Francji, uwarunkowany dostawami 90 proc. materiałów i wyrobów z tego kraju. Ale są przecież i inne bolączki. Comiesięczne badania GUS do znudzenia wykazują, że podstawowymi barierami (70-80 proc. ankietowanych) są zatory płatnicze i nieuczciwe przetargi. Wszyscy o tym wiedzą i nic. Sprawy utopione w Ministerstwie Infrastruktury, które odpowiada za wszystko (porty, lotniska, autostrady, porty i na przyczepkę za budownictwo) to znaczy za nic, nie znajdują żadnych rozwiązań. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Minister Opawski w ogóle prawie nie jest znany środowisku budowlanemu i problemy polskich przedsiębiorstw oraz dobrych warunków do inwestowania traktuje jako trzeciorzędne. Znakomity fachowiec w randze podsekretarza stanu, Andrzej Bratkowski, bez środków i wsparcia nic zrobić nie może. Dotychczasowe metody dotarcia do rządzących z tymi prostymi prawdami zawiodły na całej linii. Rząd słucha silnych i demonstrujących w huku petard. Budowlani muszą się więc obudzić.
A co na to politycy? Zawsze przed wyborami było zatrzęsienie programów, które potem też nie były realizowane.
  • Niestety, tym razem jest prawdziwa posucha. Bezdomni i budowlani nie stanowią żadnej siły politycznej i są do tego słabo zorganizowani. Obecnej klasy politycznej nie interesują żadne problemy społeczne. Ważne jest, ile mogą zdobyć głosów przy pomocy rozliczenia przeszłości. Liczą się natomiast z siłą, którą można zademonstrować na ulicach. Budowlani i bezdomni unikali dotychczas tego typu spektakularnych demonstracji. Kongres zwrócił się w ostatnich tygodniach do partii politycznych z prośbą o nadesłanie programów mieszkaniowych. Otrzymaliśmy jeden sensowny dokument. Niektóre wypowiedzi w tej sprawie są wręcz żenujące i skażone niewiedzą. Oto na przykład lider PO Jan Rokita w "Kalejdoskopie Budowlanym" powiedział: "Pomysł, aby prowadzić odrębną politykę dla każdej gałęzi gospodarki ma niewiele wspólnego z realną polityką gospodarczą" i dalej "gospodarka rośnie albo we wszystkich sektorach, albo nie rośnie w żadnym". Rokita powołuje się na przykład Hiszpanii, co świadczy o jego niewiedzy. Rozwój budownictwa w Hiszpanii nastąpił w wyniku średniookresowego narodowego programu rozwoju i przeznaczenia dużych środków publicznych na ożywienie popytu w tym obszarze. Przyszły premier Jan Rokita prezentuje w powyższej wypowiedzi skrajnie liberalną, zgubną dla budownictwa doktrynę, której wyrzekła się już cała Europa. Balcerowicz przy Rokicie to małe piwo.
No dobrze, ale co na to mogą poradzić budowlani i bezdomni?
  • Po pierwsze, postaramy się poinformować kilkaset tysięcy pracowników budownictwa i kilka milionów ludzi bez własnego dachu nad głową, które partie i którzy kandydaci na prezydentów lekceważą problemy mieszkaniowe i interesy polskiej gospodarki. Zrozumiałe, że już dzisiaj na skutek cytowanej wypowiedzi Platforma Obywatelska znalazła się na cenzurowanym, chyba że się okaże, iż pan poseł Rokita myślał co innego i mówił co innego. Politycy patrzą na krajobraz poprzetykany dźwigami budowlanymi oraz wznoszonymi domami i dochodzą do wniosku, że nie jest tak źle. Pamiętam jak kilka lat temu na moje dramatyczne zapytanie ówczesny premier Cimoszewicz odpowiedział: "Jak jeżdżę po Polsce, to widzę, że bardzo dużo się buduje i dlatego przesadza pan, mówiąc o kryzysie mieszkaniowym". Te obrazy z okien helikopterów i rządowych limuzyn odrywają decydentów od rzeczywistego świata. Starsi pamiętają słynne powiedzenie Gomułki, który na krytykę zaopatrzenia odpowiedział na jednym z wieców, że to jest niemożliwe, bowiem jego żona, nie ma żadnych problemów z zakupami. Oczywiście zapomniał dodać, że wychodziła do sklepów za "żółtymi firankami", w których dla prominentów było wszystko, czego dusza zapragnie. Dzisiejszy skłócony świat Giertycha i Wassermana nie wróży nic dobrego na przyszłość również dla bezdomnych - chyba że się obudzimy z tego koszmarnego snu.
Dziękuję za rozmowę.

www.kongresbudownictwa.pl
www.romannowicki.pl

Co odebrano budownictwu:
  1. ponad 6 mld złotych na skutek likwidacji ulg budowlanych i remontowych,
  2. zmniejszono wydatki z budżetu na sferę mieszkaniową o ok. 2 mld złotych,
  3. doprowadzono do agonii kasy mieszkaniowe zamiast je naprawić,
  4. zlikwidowano kasy budowlane dla biednych rodzin, zanim zaczęły działać,
  5. zlikwidowano Ministerstwo Budownictwa, Urząd Mieszkalnictwa i specjalistyczną komisję sejmową, powodując rozproszenie najlepszej kadry i niebywały bałagan w przepisach zapraszających do korupcji i nadużyć.


01.07.2005r.

HAPPENING POD SEJMEM

    W dniu 29 czerwca odbyła się pierwsza od lat pikieta pod Sejmem w obronie budownictwa i zatrzymania narastającego kryzysu w budownictwie mieszkaniowym. Happening zorganizowała Fundacja Bezdomnych razem ze studentami ASP, UW i PW, przy mocnym wsparciu Polskiej Izby Przemysłowo – Handlowej Budownictwa.
    Zgodnie z założeniami w happeningu wzięło udział ok. 70 osób. Orkiestra z ul. Chmielnej odegrała posłom i senatorom m.in. tango „Ta ostatnia niedziela”, „Mały biały domek” oraz „Statkiem do Młocin” i melodie z tonącego Titanica. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się karykatury Jacentego Frankowskiego dotyczące budownictwa, a szczególnie rysunek obrazujący brak reakcji budowlanych na wyniszczające decyzje rządu. Studenci zorganizowali również biuro promes paszportowych ułatwiające wyjazd z Polski młodym rodzinom bez szans na mieszkanie i pracę. Wielkim powodzeniem cieszyła się ściana płaczu mieszkaniowego ze zdjęciem Premiera Belki, którego polityka walnie się przyczyniła do kryzysowej sytuacji w budownictwie mieszkaniowym. Dużo śmiechu wywołała ekspozycja żywego ministra budownictwa przywalonego problemami, z którym można było prowadzić dyskusje bez widocznego sensu. Studenci i przedstawiciele Fundacji Bezdomnych zostali przyjęci przez Marszałka Senatu i urzędników Premiera Belki, wręczając im petycję w sprawie ratowania budownictwa. Marszałek Senatu Longin Pastusiak zrobił najwięcej, bowiem osobiście zaszczycił manifestujących, co się spotkało z gorącym uznaniem. Marszałek Cimoszewicz obrażony od kilku miesięcy na budowlanych nie przyjął delegacji.
    Studenci, delegaci różnych fundacji i budowlani przyszli pod Sejm z dowcipem, muzyką i ekspertyzami co ze zrozumiałych względów nie wzbudziło prawie żadnego zainteresowania mediów. Nie było petard, wysypywania zboża, rzucania śrubami, do czego usilnie nas namawiają w swoich serwisach dzienniki telewizyjne, dlatego nie było też kamer poza TVP3. Złośliwi przechodnie mówili: „Panowie, oni wszyscy siedzą i leżą pod drzwiami Sejmu czekając na kolejne skandale i teczki i z ich punktu widzenia tego typu manifestacja nie ma żadnego sensu”. Jak się okazało było w tym dużo prawdy. Może z tych właśnie względów była to jedna z ostatnich pokojowych manifestacji w sprawie polskiej bezdomności.



SERWIS ZDJĘĆ

Marszałek Senatu Longin Pastusiak i Przewodniczący Komisji Infrastruktury Janusz Piechociński spotkali się z uczestnikami wiecu. Szczególnie przypadły im do gustu „domki dla bezdomnych” wybudowane przez studentów Akademii Sztuk Pięknych, Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej. Karykatury Jacentego Frankowskiego wywoływały gorzką zadumę nad indolencją rządzących.

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu

Zdjęcie z happeningu




Logo Socjaldemokracji polskiejProjekt








PLATFORMA SOCJALDEMOKRACJI
                 POLSKIEJ
„O WŁASNY DACH NAD GŁOWĄ”

STANOWISKO
W SPRAWIE
BUDOWNICTWA MIESZKANIOWEGO


    Już 1,5 mln rodzin nie posiada odrębnych mieszkań. Polska znajduje się na ostatnim miejscu w Europie w ilości mieszkań użytkowanych na 1000 mieszkańców. Z każdym rokiem rośnie ilość rodzin bez mieszkań i bez perspektyw na rozwiązanie tego problemu. W tej sytuacji konieczne są radykalne działania:
  1. Należy podjąć starania w sprawie przynajmniej częściowego zwiększenia środków publicznych na sferę mieszkaniową na 2005 rok, z przeznaczeniem głównie na budownictwo socjalne i społeczne. Projekt budżetu dla budownictwa jest w relacji do PKB najgorszy po wojnie.
  2. Konieczne jest utrzymanie obniżonych stawek podatku VAT w budownictwie mieszkaniowym i przyjęcie od dawna zapowiadanych przez rząd ustaw dotyczących zwrotu nadpłaconych podatków za materiały budowlane dla wznoszących domy w systemie gospodarczym. Rząd powinien wywiązać się z obietnicy wprowadzenia do ustawy o VAT definicji „społecznego budownictwa mieszkaniowego”, co da możliwość stosowania obniżonych stawek w oparciu o Dyrektywę VI UE.
  3. Należy pilnie opracować Narodowy Program Rozwoju Budownictwa Mieszkaniowego i Remontów na najbliższe 10 lat. Socjaldemokracja Polska powinna przyjąć na siebie liderowanie wszelkim działaniom w tym zakresie.
  4. Socjaldemokracja Polska powinna wystąpić przeciwko dalszej degradacji struktur zajmujących się budownictwem. Likwidacja Ministerstwa Budownictwa i Urzędu Mieszkalnictwa oraz Sejmowej Komisji Budownictwa, spowodowała rozproszenie kadr i gwałtowne pogorszenie jakości prawa regulującego działalność inwestycyjną.



Logo Socjaldemokracji polskiejProjekt





STANOWISKO PLATFORMY

SOCJALDEMOKRACJI POLSKIEJ
„O WŁASNY DACH NAD GŁOWĄ”
W SPRAWIE PODATKU VAT
W BUDOWNICTWIE MIESZKANIOWYM


    W ostatnich tygodniach rząd rozważa możliwości zmniejszenia stawki podstawowej VAT kosztem likwidacji obniżonych stawek głównie w budownictwie. Rząd chce uzyskać tą drogą dodatkowe wpływy do budżetu w skali ok. 2 mld zł.
W ostatnich latach zabrano budownictwu mieszkaniowemu około 5 mld zł na skutek likwidacji ulg budowlanych, remontowych i ograniczenia nakładów na sferę mieszkaniową. Nowe instrumenty finansowego wspierania popytu mieszkaniowego okazały się kompletnymi niewypałami. Na skutek takiej polityki budujemy rocznie po około 100 tysięcy mieszkań (kilka razy mniej niż potrzeba). GUS potwierdził, że już około 1,5 miliona rodzin nie ma odrębnych mieszkań. Dla wielu ekspertów jest oczywiste, że dramatyczny niż demograficzny jest w głównej mierze wynikiem braku perspektyw mieszkaniowych. Polska znalazła się na ostatnim miejscu w Europie we wszystkich wskaźnikach obrazujących sytuację mieszkaniową. Budżet dla sfery mieszkaniowej na 2005 rok (0,1% PKB) jest najgorszy po wojnie. Gwałtownie z każdym dniem tracimy dystans do Europy i szanse na tworzenie tanich miejsc pracy w budownictwie i przemysłach towarzyszących.
    Większość krajów europejskich stosuje niższe stawki podstawowe VAT niż Polska uznając, że wysoki podatek osłabia popyt wewnętrzny i spowalnia rozwój gospodarczy.
    Obniżenie stawki podstawowej np. do poziomu 18% jest więc koniecznością i zmniejszenie wpływów do budżetu z tego tytułu zostanie z nawiązką zrekompensowane ograniczeniem szarej strefy w budownictwie. Tym bardziej nie należy wbrew doświadczeniom i praktykom krajów europejskich likwidować obniżonych stawek podatku VAT w budownictwie mieszkaniowym.
    Praktycznie wszystkie kraje europejskie mające niższe niż Polska stawki podstawowe VAT stosują jednocześnie znacznie obniżone stawki na różne rodzaje budownictwa mieszkaniowego i na działki budowlane.
    W Polsce rząd nie dotrzymał obietnic wprowadzenia do ustawy o podatku VAT definicji „budownictwa społecznego”, co zgodnie z Dyrektywą VI UE dawało możliwości stosowania obniżonych stawek. Rząd nie dotrzymał również zobowiązań wprowadzenia od 1 maja br. odliczeń nadpłaconego podatku VAT za materiały budowlane dla budownictwa indywidualnego. Taka polityka spowodowała, poza dramatycznym spadkiem tempa budownictwa mieszkaniowego, spadek dochodów do budżetu państwa na skutek rozszerzenia się szarej strefy.
    Organizacje pozarządowe budownictwa protestują przeciwko zgubnej polityce mieszkaniowej rządu i domagają się odstąpienia od prób podniesienia podatku VAT w budownictwie mieszkaniowym. Stanowisko to w pełni podziela Platforma Budowlana Socjaldemokracji Polskiej.

01-793 Warszawa ul. Rydygiera 7
tel. 839-44-18 tel./fax 839-30-62 tel. kom. 0-502 279 754
e-mail: nowicki@romannowicki.pl




Logo SamoobronyS A M O O B R O N A
RZECZPOSPOLITEJ  POLSKIEJ
ul. Aleje Jerozolimskie 30 p. III
00-024 Warszawa
tel./fax: (022) 625-04-77, tel. 625-04-72
www.samoobrona.org.pl, E-Mail:samoobrona@samoobrona.org.pl


Warszawa, 19.07.2005 r.

Stałe Przedstawicielstwo
Kongresu Budownictwa Polskiego

Odpowiadając na prośbę, przedstawiamy następujące informacje dotyczące propozycji Samoobrony Rzeczpospolitej Polskiej dla polskiego budownictwa

Samoobrona Rzeczpospolitej Polskiej ma wypracowany i opublikowany Program Społeczno-Gospodarczy.
Program Samoobrony RP przewiduje szczególne wsparcie dla rozwoju budownictwa. Zakłada się, że w ciągu najbliższych lat liczba oddawanych mieszkań powinna znacznie się zwiększyć i doprowadzić do poprawy warunków mieszkaniowych społeczeństwa. Oznaczać to będzie spełnienie zobowiązań konstytucyjnych państwa wobec swoich obywateli, zawartych w art. 75 Konstytucji RP, który stanowi, że:
"Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania."
Realizacja tego programu wymaga wprowadzenia takich instrumentów polityki mieszkaniowej państwa, jak:
  • kredyty preferencyjne na budownictwo mieszkaniowe,
  • ułatwienia w pozyskiwaniu terenów pod budownictwo,
  • szczególne wsparcie dla młodych rodzin,
  • ulgi podatkowe stymulujące rozwój budownictwa.
Aby te zapisy programu Samoobrony zrealizować należy wprowadzić w życie realizacje programu w części dotyczącej tzw. „Kotwic Leppera”

Program Społeczno-Gospodarczy Samoobrony RP przewiduje zasadniczą, radykalną zmianą podejścia do rezerwy dewizowej i rezerwy rewaluacyjnej, z których buduje tzw. "Kotwice Leppera". Służyć one mają utrzymaniu trwałego, dynamicznego wzrostu gospodarczego i utrzymania w ryzach państwowego długu publicznego.
Kotwica pierwsza, to przeniesienie 80 proc. rezerw dewizowych z zagranicy do Polski. Ocenia się, że 20 proc. dotychczasowych rezerw dewizowych, tj. ok. 7 mld USD jest wystarczające na wypadek ewentualnej wojny. Byłoby głupotą polityczną ponosić wysokie koszty naszego członkostwa w NATO i dodatkowo utrzymać wysokie rezerwy dewizowe poza granicami kraju.
Przeniesienie do Polski złota z Londynu i Zurychu, i jego zabezpieczenie w nowozbudowanym skarbcu w BGK odciąży Polskę od stałych wysokich opłat za jego utrzymanie. Przeniesienie do Polski płynnych rezerw dewizowych i ulokowanie ich w BGK jest równie bezpieczne, jak w zagranicznych bankach komercyjnych.
Łącznie przeniesienie do Polski 80 proc. polskich rezerw dewizowych, tj. ok. 28 mld USD i ulokowanie ich w BGK, pozwoli temu bankowi uruchomić akcję kredytów niskoprocentowych (jak dotychczasowe oprocentowanie rezerw polskich za granicą) na 100 proc. prefinansowania inwestycji infrastrukturalnych jednostek samorządu terytorialnego, z udziałem środków UE. W ten sposób, z założenia i radykalnie zostanie zlikwidowana bariera braku środków finansowych jednostek zarządu terytorialnego na inwestycje współfinansowane środkami UE.
Uruchomienie inwestycji infrastruktury spowoduje wzrost krajowego popytu na dostawy robót budowlano-remontowych, materiałów i usług w zakresie budownictwa, jako trwałe źródło rozwoju i dopływ należnych Polsce środków infrastrukturalnych, co spowoduje, że nie staniemy się płatnikiem netto do Brukseli.
Kotwica druga, to rozwiązanie 60 proc. rezerwy rewaluacyjnej NBP, wypłata z tego tytułu powiększonego o około 20 mld złotych zysku NBP do budżetu państwa i lokowanie tego zysku w BGK z przeznaczeniem na zabezpieczenie akcji tanich kredytów małych i średnich przedsiębiorstw. Popyt wewnętrzny wywoła powszechną wypłatę zasiłków dla bezrobotnych, wprowadzenie kwoty wolnej od podatku w wysokości minimum socjalnego i uruchomienie szerokiego programu inwestycji infrastrukturalnych, wywoła zapotrzebowanie na podaż produktów i usług, które mogą zrealizować średnie i małe przedsiębiorstwa.
Aby małe i średnie przedsiębiorstwa sprostały wyzwaniu, spowodowanemu impulsem popytowym, muszą mieć dostęp do tanich, powszechnych kredytów i temu celowi będzie służyła akcja kredytowa BGK, oparta na lokacie środków budżetowych, pochodzących z rozwiązanej w 60 proc. rezerwy rewaluacyjnej NBP.
W okresie transformacji ustrojowej po 1989 r. trwa w Polsce systematyczny proces upadku budownictwa. Udział budownictwa w tworzeniu produktu krajowego brutto obniżył się z 8% do 5%, a nakłady na sferę mieszkaniową zmalały do 0,1% PKB. Nastąpiło obniżenie zdolności produkcyjnej przedsiębiorstw - zresztą polskich prawie już nie ma - co wywołało spadek zatrudnienia o 450 tys. osób. Powagi sprawie dodaje fakt, że 1,5 mln rodzin nie posiada własnego mieszkania. Miliony mieszkań ze względu na wiek oczekuje modernizacja lub po prostu likwidacja.
Jednocześnie następuje wzrost obciążeń fiskalnych inwestorów i likwidacja ulg budowlanych dla osób podejmujących starania o zapewnienie sobie dachu nad głową. Wielu spółdzielniom mieszkaniowym grozi bankructwo. Bezrobotni lokatorzy przecież nie płacą czynszu.
Program Społeczno-Gospodarczy Samoobrony wskazuje jednocześnie drogi wyjścia. Uważamy - tak jak do tej pory traktowano budownictwo - że powinno ono być kołem napędowym rozwoju gospodarki polskiej. Widoczny brak wieloletniej polityki budowlanej, błędne decyzje o likwidacji Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, komisji sejmowej do spraw budownictwa, jak też złe przepisy prawne oraz ciągłe ich zmiany, zła polityka finansowa, w tym podatkowa, brak programowania i planowania wieloletniego w skali makro jak i mikro, brak odpowiedniego wsparcia finansowego ze strony rządu, deprecjacja zawodu budowlanego, brak polityki proeksportowej w odniesieniu do materiałów i usług są powodem głębokiego regresu w budownictwie. Samoobrona uczyni wszystko, aby sytuacja w obszarze budownictwa się poprawiła.

(-) Janusz Maksymiuk
Dyrektor
Krajowego Biura Partii
Samoobrona Rzeczpospolitej Polskiej



Program SLD cz. 1
Program SLD cz. 2



PROPOZYCJE POLSKIEGO STRONNICTWA LUDOWEGO W ZAKRESIE DRÓG:
  1. Rezygnacja z budowy autostrad w systemie koncesyjnym – autostrady budowane w systemie tradycyjnym są tańsze i dają pełną możliwość stanowienia przez rząd ceny dostępu do infrastruktury
  2. Wprowadzenie zerowej stawki VAT na budowę dróg przez państwo i samorząd – obniża to koszty i wysokość wkładu własnego w pozyskanie środków unijnych.
  3. Wprowadzenie obligacji drogowych emitowanych przez Bank Ministra Finansów Bank Gospodarstwa Krajowego, wieloletnich z możliwością przedterminowego wykupu, oprocentowanych na poziomie lokat bankowych bez podatku Belki
  4. Reorganizacja Dyrekcji Krajowej i Dyrekcji Okręgowych – Dyrekcja Krajowa – nadzór nad pozyskaniem środków unijnych i inwestycjami, Dyrekcje Okręgowe – przygotowanie i realizacja zadań w wieloletnim planie inwestycyjnym w oparciu o wieloletnie plany budżetowe.
  5. Upowszechnienie spec-ustawy na drogi samorządowe w zakresie wykupu gruntów
  6. Usprawnienie funkcjonowania Krajowego Funduszu Drogowego w zakresie przepływu środków
  7. Nowelizacja ustawy o zamówieniach publicznych w zakresie trybu i terminów odwołań od wyników przetargów
  8. Stworzenie rezerwy celowej na finansowanie zadań na styku drogi krajowe – drogi samorządowe
Janusz Piechociński
Przewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury